Nie wiem, kto odpowiada za treści publikowane w serwisie http://msn.com, ale gdyby zależało to ode mnie, to ten ktoś stracił by pracę na miejscu. Dziwię się, że Microsoft toleruje przekształcenie serwisu, który jest niejako wizytówką firmy, w bulwarowy serwis plotkarski na poziomie o2.pl czy efakt.pl.
Pozwolę sobie zacytować kilka tytułów:
- "Górniak potwierdza: mieszkamy z mężem osobno"
- "Galeria gwiazd"
- "Natalia Kukulska ma nową fryzurę! Ładna?"
Na prawdę robi się słabo, to obraza własnych klientów, a przynajmniej tych którzy nie potrzebują poruszać ustami przy czytaniu (TP). O ile na takiego dupelka, czy innego plotka wchodzi się z własnej woli, o tyle stronę MSN-u widzi każdy, kto nie zmienił strony startowej w IE. Dotyczy to każdego użytkownika Windowsa, a jest ich sporo na świecie.
Zgaduję, że każda strona producenta kostiumów dla klaunów, którą znajdę będzie wyglądać poważniej.
sobota, 25 kwietnia 2009
sobota, 4 kwietnia 2009
Czarno to widzę
Niedawno na Wykopie pojawił się link do strony zawierającej zrzuty ekranu z dużych portali, tuż po śmierci Jana Pawła II. To przypomniało mi, kulisy zmiany wyglądu w serwisu naszej firmy.
Zacznijmy jednak od tego, że tego rodzaju manifestacja swoich poglądów, może dotyczyć jednej z trzech możliwych grup:
- osoby prywatne: nie mam nic przeciwko
- instytucje państwowe oraz użytku publicznego: jestem przeciw
- przedsiębiorstwa: tu mam mieszane uczucia
Pierwsze dwie grupy nie wymagają komentarza, przejdźmy od razu do mojego pracodawcy. Decyzja o zmianie wyglądu nie padła od razu, zaczęło się od obserwowania dużych, popularnych portali. Pojawiła się nieśmiała sugestia, by zmienić także naszą witrynę, nie byliśmy jednak przekonani. Z czasem coraz więcej stron miało żałobne kolory, nie dość, że masa osiągnęła wartość krytyczną, to głównym impulsem była desaturacja serwisu konkurencyjnej firmy.
Ktoś powie: to hipokryzja! Prawda, to cholerna hipokryzja. Nie byłem za to w ogóle odpowiedzialny, jednak pozwolę sobie na krótkie usprawiedliwienie: Nasz klient - nasz pan!.
Ciekawi mnie jak to wyglądało w innych firmach, jakoś nie wierzę w "pokolenie JP2".
Zacznijmy jednak od tego, że tego rodzaju manifestacja swoich poglądów, może dotyczyć jednej z trzech możliwych grup:
- osoby prywatne: nie mam nic przeciwko
- instytucje państwowe oraz użytku publicznego: jestem przeciw
- przedsiębiorstwa: tu mam mieszane uczucia
Pierwsze dwie grupy nie wymagają komentarza, przejdźmy od razu do mojego pracodawcy. Decyzja o zmianie wyglądu nie padła od razu, zaczęło się od obserwowania dużych, popularnych portali. Pojawiła się nieśmiała sugestia, by zmienić także naszą witrynę, nie byliśmy jednak przekonani. Z czasem coraz więcej stron miało żałobne kolory, nie dość, że masa osiągnęła wartość krytyczną, to głównym impulsem była desaturacja serwisu konkurencyjnej firmy.
Ktoś powie: to hipokryzja! Prawda, to cholerna hipokryzja. Nie byłem za to w ogóle odpowiedzialny, jednak pozwolę sobie na krótkie usprawiedliwienie: Nasz klient - nasz pan!.
Ciekawi mnie jak to wyglądało w innych firmach, jakoś nie wierzę w "pokolenie JP2".
Subskrybuj:
Posty (Atom)