środa, 24 czerwca 2009

Tam gdzie Babilon upadł

Hej Antyglobalisto! Hej wrogu Babilonu!

Nie macie już dosyć walki, w której miast Babilon upaść, zdaje się być jeszcze silniejszy? Politycy jeszcze mocniej ryjami chwycili koryto? Nie pojawiają się bankierzy, którzy odczuli by choć trochę kryzys?

Mam dla Was świetną nowinę! Nie musicie już walczyć z Babilonem, by przestać żyć w jego cieniu. Jest takie miejsce gdzie upadł, a jego zgliszcza już dawno wystygły. Jest miejsce na ziemi gdzie nie ma władzy centralnej, sądów, ani nawet regularnej policji (sic!). Nie ma korporacji, a w Bank Światowy dawno zapomniał o istnieniu tego kraju. Nie płaci się podatków, składek zdrowotnych, akcyz, sam decydujesz co robisz z własnymi pieniędzmi. Nikt nie zainteresuje się też Waszym poletkiem zioła. To ciepły kraj, ze słońcem przez wiele dni w roku, długą granicą morską i bogactwem natury. Kominy fabryk nie będą wam zasłaniać malowniczych widoków, a za zarobione w Babilonie pieniądze, możesz kupić kawałek ziemi i żyć całkiem wygodnie.

Czego więcej Wam potrzeba? Potrzeba Wam jedynie niezawodnej broni samopowtarzalnej. Ten kraj to Somalia, zatem najlepszym wyborem będzie słynny AK-47, nie będzie problemów z amunicją a i brak zakładu rusznikarskiego nie sprawi kłopotu. Pewnym problemem mogą być zatargi lokalnych watażków, jeśli jednak nie staniecie na linii ognia, to krzywda Ci się raczej nie stanie. Poza tym nie obiecywałem, że dożyjecie sędziwej starości.

Podoba Wam się? Oddajcie zatem worek ciężkich nakrętek do skupu metali nieszlachetnych, spalcie koszulki z wizerunkiem El Comandante i w drogę!