niedziela, 15 marca 2009

Paskudny zbieg okoliczności..

W firmie ponad miesiąc temu zaczęły się problemy z łączem, objawiające się całkowitym zanikiem ruchu. Po sprawdzeniu całego naszego ustrojstwa, okazało się, że restart urządzenia sieciowego dostawcy naprawia problem. Urządzenie owo to małe czarne pudełko, do którego wchodzą trzy kable: UTP do anteny na dachu, UTP do routera i kabel zasilający.

Szukając źródła problemu, wymieniłem patchcord, sieciówkę w routerze i kabel zasilający. Przewód zasilający, to taki zwykły kabelek, jaki można spotkać w sprzęcie RTV. Z braku pewnego na 100% kabla, podmieniłem kabel z radia w biurze, które od lat działa 24/7 bez problemów. Kiedy powyższe nie poskutkowało, zadzwoniłem do naszego ISP i zgłosiłem problem. Technicy od ISP odkryli, że na dachu jacyś robotnicy uszkodzili kabel UTP prowadzący do anteny. Wymienili kabel na jakiś porządniejszy i puścili go w peszli dla pewności.

Jakiś czas potem okazało się, że jeden z UPS-ów, do którego podłączone jest m.in. owe "czarne pudełko" pada co jakiś czas na amen, zero ostrzeżeń, zero działania na baterii. Po prostu się wyłącza (razem z serwerem, który jest do niego wpięty). Podejrzewaliśmy baterię akumulatorów, która była od jakiegoś czasu na granicy żywotności, o czym UPS regularnie nam przypominał rozdzierającym skowytem. Tydzień temu padł na amen i pojechał do serwisu.

Miałem nadzieję, że już po wszystkim, jednak w ubiegły piątek problem powrócił. Wieczorna wizyta w firmie i standardowa sytuacja: restart "czarnego pudełka". W pewnym momencie usłyszeliśmy, że strzela. Okazało się, że iskrzy w okolicach wtyczki kabla zasilającego od czarne pudełko. Kabel był nadłamany, a w izolacji była wypalona dziura.

Winowajca odnaleziony, uszkodzony kabel nie tylko powodował przerwy w działaniu sieci, ale też od czasu do czasu robił zwarcie, które kończyło się awaryjnym wyłączeniem UPS-a. Wymiana kabla na wadliwy to paskudny pech.

Brak komentarzy: